Porter Komes w nietypowym duecie z sernikiem
- brzuchpiwny
- 5 sie 2016
- 1 minut(y) czytania
Ile to się człowiek nie nasłuchał o Komesie? Że świetny, że drapieżny, że idealny, że się wyróżnia... Wszystko to i jeszcze "ohoho" więcej się zgadza. Idąc na przekór wszystkim czekoladowo-kawowym skojarzeniom porterowym, dzielny sernik nowojorski, postanowił zmierzyć się z na smaki z porterem bałtyckim z browaru Fortuna. Pojedynek przyniósł zaskakujące, choć po namyśle, do przewidzenia, skutki.

Kiedy próbujesz (testujesz, smakujesz, degustujesz...) Portera w towarzystwie zapalonych piwoszy, jedną z pierwszych rzeczy, które słyszysz, to: spróbuj sobie z gorzką czekoladą.
To może mieć sens, bo w sumie piwo, które ma nuty czekoladowe i kawowe nie będzie gryzło się z czekoladą. Ale czy o to "niegryzienie się" nam chodzi? Może pójdźmy o krok dalej i szukajmy smaków nie jednakowych, ale takich które uzupełnią się, zaskoczą i przyniosą nowe, odkrywcze doznania?
Nie muszę chyba pisać, że sernik nowojorski z białą czekoladą, wpisuje się w sernikową świadomość tak mocno, że w zasadzie człowiek zaczyna zadawać sobie pytanie o sens jedzenia innych serników. Ale nie o tym!
Wbrew temu, co napisane jest w opisie wpisu, Komes i sernik nie musiały się ze sobą mierzyć. Cóż mogę powiedzieć. Spotkały się ze sobą dwa doskonałe smaki, które niczym biała i mleczna czekolada w kinder niespodziance, stworzyły parę nie do podrobienia.
Sernik nowojorskie jest słodki, kremowy, pełny - nieco inny od tradycyjnych babcinych serników z aromatem pomarańczowym i rodzynkami. Porter łagodzi słodycz i dodaje nowe, nieco bardziej wyraziste nuty. Wrażenie można porównać do jedzenia lodów waniliowych z sosem czekoladowym. Pyszności.
Wniosek jest jeden - sernik trzeba jeść w towarzystwie portera. Koniec. Kropka.
Jedzcie i pijcie na zdrowie!
Comments