Brzuch Piwny i co dalej?
- Katarzyna Brożyna a.k.a. Brzuch Piwny
- 27 sty 2019
- 3 minut(y) czytania
Wszystko do kosza. Zdjęcia do kosza. Przepisy do kosza. Podejście do jedzenia do kosza. Podejście do życia do kosza.

Mój blog niedawno skończył trzy lata, ja skończyłam trzydzieści.
Skłamałabym gdybym powiedziała, że akurat to skłoniło mnie do refleksji, bo z natury jestem osobą, która zastanawia się nad sprawami swoimi i tego świata więcej niż na to zasługują. Niemniej jednak jest to pretekst do wprowadzenia zmian. I tutaj znów - nadmierna skłonność do refleksji sprawia, że działania dojrzewają we mnie bardzo długo. Kto zna mnie bliżej, ten wie, że jeden projekt taki jak namalowanie obrazu czy uszycie torebki mogę sukcesywnie prowadzić latami. I tak trochę było z tym blogiem. Zamilkłam na rok, ponieważ swoim zwyczajem musiałam się zastanowić co chcę z nim zrobić.
Nie oznacza to jednak, że nie robiłam nic. Przez ten rok kupiłam zestaw do warzenia piwa, aparat fotograficzny, nauczyłam się robić zdjęcia, przygotowałam pomysły, znalazłam inspiracje. Tak jak mam w zwyczaju, wszytko to działo się niezmiernie powoli, ale tak jak kropla drążąca skałę , tak mój zamiar w końcu przebił się do rzeczywistości, czego efektem jest ten tekst.
Wiem już co chcę robić, a co nudzi mnie niewymownie.
Prowadząc Brzuch Piwny poznałam siebie na tyle, że wiem już co sprawia mi największą przyjemność. Są to zasadniczo trzy rzeczy, które są ze sobą bardzo powiązane.
Po pierwsze uwielbiam kraft. Nie chodzi mi tylko o piwo rzemieślnicze. Kocham wszelkiego rodzaju rękodzieło - robię wędliny, zakwasy, nalewki, szyję, maluję, rysuję, wyplatam, haftuję, miałam też epizod meblarski. Ogromną radość sprawia mi robienie rzeczy własnymi rękami, od podstaw, czasem metodą prób i błędów. Jaram się tym strasznie, a duma którą czuję za każdym razem kiedy widzę, że zrobiłam coś super, przypomina mi słowa z Księgi Rodzaju. Każde stworzenie jest skwitowane frazą: "A widział Bóg, że były dobre". I właśnie tak mnie to jara.
Moją drugą miłością jest karmienie ludzi. Wierzcie mi lub nie, ale kiedy mieszkałam sama, to żywiłam się mrożonkami lub mchem i paprocią. Dopiero kiedy odkryłam gotowanie dla innych, przestało mi być wszystko jedno co gotuję. Może zabrzmi to trochę fetyszystycznie, ale kocham patrzyć jak ludzie jedzą. Jak ich oczy zmieniają się jak im coś smakuje - musicie kiedyś zaobserwować ten wyraz zaskoczenia kiedy coś smakuje lepiej niż człowiek się spodziewał. Oczy robią się okrągłe, szkliste, brwi podnoszą się, a całe spojrzenie "rozszerza się". I to jest super.
Ale ponad wszystko lubię uczyć się nowych rzeczy - mam przez to sto tysięcy hobby i milion niedokończonych projektów, ale jak już wiecie, doprowadzam to wszystko do końca, tylko niezwykle powoli. Wychodzę jednak z założenia, że nawet mały progres, zawsze jest progresem, a w trybie życia jaki wybrałam ciężko jest robić cokolwiek w inny sposób, bo wygospodarowanie kilku godzin w tygodniu jest dla mnie łatwiejsze kiedy nie musi to być kilka godzin "ciągiem".
Także po tym przydługim wstępie mogę już odpowiedzieć na pytanie co dalej z tym Brzuchem Piwnym.
Na pewno nie będzie to blog tylko o piwie, a już tym bardziej nie będę robiła recenzji piwnych. Po prostu nie jest to w kręgu moich zainteresowań. Po drugie nie widzę siebie w roli DD Reportera, który wrzuca nowinki z piwnego półswiatka albo robi podsumowania w stylu "10 stylów piwnych do wypicia w kapciach". Zwyczajnie nie jestem tym typem. Piwo to mój ulubiony alkohol, ale nie jestem i najprawdopodobniej nigdy nie będę piwnym ekspertem. Doceniam sztosy, ale nie ustawiam się po nie w kolejce, wolę wydać więcej na piwo niż gorzko się rozczarować, ale na co dzień zadowolę się ofertą osiedlowego.
Czego zatem będzie więcej? Myślę, że przede wszystkim mnie. Nie musicie się jednak obawiać, że nagle będą pojawiać się tu same selfiaczki z browarem w łapie. Po prostu myślę, że pisząc o rzeczach, które są mi bliskie, siłą rzeczy dam się poznać. Po drugie na pewno będę zbaczała na tematy niepiwne - fermentacja, dojrzewanie, własne miniuprawy, mieszanki przypraw, procesy chemiczne w gotowaniu. Same najciekawsze tematy. Po trzecie - piwo. PIPA (Polish India Pale Ale) czeka na wolną sobotę, więc razem z Wami będę się uczyła warzyć piwo. Nie mogę się doczekać!
Comments