Peanut butter jelly time burger
- brzuchpiwny
- 9 sie 2016
- 3 minut(y) czytania
Przepis z kategorii "musisz tego spróbować". Ten burger ma wszystko - chrupiący bekon, aromatyczny ser, soczystą wołowinkę i legendarny duet peanut butter jelly w najlepszym wydaniu - masło orzechowe domowej roboty i konfitura wiśniowa. Niebo!

Jak widać na powyższym zdjęciu - nie żałujemy niczego! Dlatego też poniżej znajdziecie nie tylko przepis na epickiego burgera, ale również szybki (a do tego niebrudzący) pomysł na bułki hamburgerowe i sposób na jeszcze bardziej soczystą wołowinę w burgerze!
No to do roboty!
Składniki*
Bułeczki:
100 g mąki
5 g świeżych drożdży
0,5 łyżeczki cukru
0,5 szklani ciepłej wody
1 żółtko jajka
5 g sezamu
Do środka burgera potrzebne będzie:
400 g wołowiny 20% tłuszczu
kilka krążków czerwonej cebuli
2-3 łyżki masła orzechowego
100 g bekonu
2-3 łyżki konfitury wiśniowej
100 g sera cheddar
*na dwie porcje (dla normalnych ludzi na cztery)
Zaczynamy od przygotowania ciasta na bułki. Można to zrobić na dwa sposoby. Jeśli masz robota kuchennego Speedcook, to po prostu wrzucasz do środka wszystkie składniki na bułki, miksujesz minutę na obrotach 10C i wystawiasz na godzinę do wyrośnięcia. U mnie Speedcook wylądował na miesiąc do testów, więc ta opcja była dla mnie oczywista.
Jeżeli nie masz Speedcooka, to proponuję najpierw rozrobić drożdże w ciepłej wodzie i wymieszać porządnie wszystkie składniki w misce. Zajmie to jakieś 4 minuty. Dalej tak samo - zostawiasz do wyrośnięcia.
Dlaczego nie wyrabiamy ciasta? Po pierwsze ja, tak jak pewnie wiele innych osób, nie lubię wyrabiać ciasta drożdżowego. Po drugie, przy tej ilości wody, którą mamy w tym przepisie, ciasto będzie niesamowicie luźne, będzie straszliwie kleić się do rąk i w ogóle to, co byśmy robili, ciężko byłoby nazwać wyrabianiem.
A dlaczego nie dosypuję mąki w nieskończoność, aż ciasto będzie się nadawało do wyrabiania? Bo chcę, żeby moje bułeczki były ultra miękkie, sprężyste i leciutkie jak chmurka (nie kamienieją nawet na drugi dzień!).

Wyrośnięte ciasto wylewamy na oprószoną mąką stolnicę i posypujemy mąką jeszcze z wierzchu. Nożem odkrawamy małe porcje ciasta i formujemy bułeczki. Najlepiej na zasadzie tworzenia sakiewki z podwiniętymi rogami. Nie umiem tego dobrze wytłumaczyć więc zobaczcie tutaj (krok 4) o co chodzi. Swoją drogą, te bułki też są niezłe.
No ale idźmy dalej. Przykrywamy bułeczki na ok. 20 minut żeby jeszcze wyrosły i sobie odpoczęły. Potem smarujemy żółtkiem, posypujemy sezamem i pieczemy w 200 st. C przez ok 20 minut.

Po wyjęciu z piekarnika czekamy ok 15 minut i dopiero je przekrawamy - jak nie poczekamy, to niestety ryzykujemy, że ciasto się zlepi i powstanie coś w rodzaju zakalca.

Jeżeli chodzi o pozostałe składniki, to użyłam konfitury wiśniowej (moim zdaniem porzeczkowa lub śliwkowa też by super pasowały), domowego masła orzechowego, sera cheddar, który świetnie się rozpuszcza nawet w niezbyt wysokiej temperaturze, solonego bekonu i pysznej czerwonej cebulki.
Muszę się pochwalić, że masło orzechowe też robione samodzielnie. Przez miesiąc testowania Speedcooka w moim domu uruchomiona była regularna produkcja. Teraz, niestety nie mam w domu miksera, który poradziłby sobie z orzechami, więc musieliśmy dać sobie spokój z tym nałogiem. Chlip!
W burgerach liczy się synchronizacja, więc najlepiej wszystko sobie ładnie przygotować, a potem brać się za smażenie mięsa.
Tak jak pisałam wcześniej, w tym przepisie odbył się test nowej dla mnie metody smażenia burgerów. Normanie zasada jest taka, że raz położony na patelni burger ma być nietykany pod żadnym pozorem (chyba, że ktoś lubi podeszwy) przed 2-4 min na jednej stronie, w zależności od tego jak bardzo lubimy wysmażone mięso. Na portalu food52.com piszą o przełomowej technice smażenia burgerów.
W tym sposobie chodzi o to żeby właśnie rozgnieść burgerową kulkę na wrzącej patelni tak, żeby zmaksymalizować powierzchnię styku mięsa i tłuszczu z patelnią. Wtedy żadne soki nam nie uciekają, bo nie zdążą.

Jest to fajny sposób szczególnie dla osób, które lubią cienkie, ale dobrze wysmażone burgery (Ja akurat wolę wielgachne). Jeżeli nie mamy specjalnej łopatki, to z powodzeniem można się ratować wszelkimi innymi przyrządami. Także - kładziemy kulkę mięsa na patelni i zdecydowanym ruchem rozpłaszczamy ją.

Potem, po ok. 2 minutach obracamy oba burgery i na jednym kładziemy ser, a na drugim masło orzechowe. Smażymy kolejne 2 minuty.

Ostatecznie przychodzi czas żeby zebrać naszych chłopców w całość. Na spodzie mamy cebulę, potem burgera z serem, przykrywamy go burgerem z masłem orzechowym, na to kładziemy sporą porcję konfitury. Przykrywamy wszystko górą naszej własnoręcznie upieczonej, ślicznej bułeczki. I wygląda to tak:

Do tego całkiem sensownie spisało się IPA. Można śmiało próbować takiego połączenia.
I jeszcze bonus dla wytrwałych, którzy dotarli do końca długaśnego wpisu. Kto pamięta?
Comments